Epidemia i ekonomia – wspólna historia

Choć według historycznych danych bezpośredni wpływ epidemii na światową gospodarkę jest niekorzystny, kryzysy jak ten bywają także impulsami do jakościowych zmian. Jakich długofalowych skutków koronawirusa można się spodziewać?

Na skróty:

  • Pandemii koronawirusa nie można już zapobiec, ale jeśli wyciągniemy z niej wnioski, będziemy lepiej przygotowani na podobne zagrożenia w przyszłości;

  • Historyczne epidemie były impulsem do rozwoju medycyny i technologii, a rynek prędzej czy później wracał do siebie – wiele wskazuje na to, że podobnie będzie i tym razem.

Koronawirus jest spełnieniem czarnego scenariusza o szybko rozprzestrzeniającej się epidemii przenoszonej drogą kropelkową choroby, na którą nie ma w pełni działającego lekarstwa. Od kilku lat światowi liderzy przewidywali jej wystąpienie i wskazywali, że globalna społeczność nie jest przygotowana na coś takiego, apelowali więc o podjęcie odpowiednich działań. 

Choć jest już za późno, by sytuacji zapobiec, to jeśli wyciągniemy z niej wnioski, jest nadzieja, że „po wszystkim” świat będzie lepszy. Oto kilka obszarów, w których – jak wynika z historycznych danych, bieżących doświadczeń oraz przewidywań ekspertów – zmienić może się najwięcej.

Impuls do rozwoju medycyny

Epidemia i ekonomia

Podstawowym problemem, na który zwrócono uwagę w poświęconej epidemiom takim jak ta sekcji raportu na temat światowej gotowości na nagłe zdarzenia w zdrowiu publicznym, jest niewystarczające finansowanie badań i rozwoju w zakresie innowacyjnych szczepień, leków antywirusowych o szerokim spektrum działania, pozafarmaceutycznych sposobów reagowania oraz brak platformy międzynarodowej wymiany informacji o budowie nowych patogenów oraz środków przeciwdziałania epidemiom. Koronawirus może być bodźcem do zmian w tym zakresie. Epidemia hiszpanki stała się impulsem do intensywnych prac nad szczepieniami na grypę, które koniec końców nie tylko doprowadziły do jej wprowadzenia do powszechnego użycia, ale także były inspiracją do wynalezienia szczepionki na polio i rozwoju stanu wiedzy na temat wirusa HIV.

Od 2011 roku (po epidemii H1N1) pod auspicjami WHO funkcjonuje także Program Gotowości na Pandemię Grypy (PIP – ang. The Pandemic Influenza Preparedness Framework) – międzynarodowy mechanizm mający na celu dzielenie się przez naukowców wirusami grypy w celach badawczych, budowę

gotowości na jej kolejne odmiany oraz zwiększanie dostępności szczepionek i środków zapobiegania pandemii. Gdyby wskutek COVID-19 poszerzyć zainteresowania tego typu organizacji o inne wirusy, jest szansa wejść na kolejny poziom ochrony zdrowia publicznego.

Technologiczny skok w przyszłość

Epidemia i ekonomia

„Przyspieszają historyczne procesy. Decyzje, które w normalnych czasach zajmują lata, są podejmowane w ciągu kilku godzin. (…) Całe kraje stają się królikami doświadczalnymi w eksperymentach społecznych na dużą skalę. Co się stanie, gdy wszyscy będą pracować w domu i komunikować się tylko na odległość? Co się stanie, gdy szkoły i uniwersytety przejdą wyłącznie na zajęcia online? W normalnych czasach władze, firmy i samorządy nigdy nie zgodziłyby się na przeprowadzenie takich eksperymentów. Ale to nie są normalne czasy.” – pisze w artykule dla Financial Times historyk, filozof i futurolog Yuval Noah Harari. W ciągu epidemii SARS w 2003 roku w Hong Kongu – głównie z uwagi na pracę zdalną – ruch w Internecie wzrósł o 20 proc. Trwale zmieniły się także zachowania zakupowe.

Uruchomiony na fali epidemii wcześniej niż planowano – konsumencki serwis handlu online „Taobao” stał się jedną z największych na świecie platform e-commerce. Dziś korzysta z niej w skali miesiąca 600 mln użytkowników, co przynosi spółce przychody sięgające 56 mld dolarów rocznie. Analogiczne zmiany zachodzą obecnie w globalnej skali związku z koronawirusem. „Od trzydziestu lat zapowiadano przejście na standard pracy zdalnej. Presja była jednak zbyt słaba, byśmy się godzili na niedogodności

etapów pośrednich, w tym psychiczne, społeczne. Lecz teraz, przymuszeni, wtrenowani, przyzwyczajeni – czy się cofniemy? Na pewno znaczna część funkcji i zawodów utrzyma ów standard i po pandemii. Najpierw z uwagi na koszty (zwłaszcza w kryzysie ekonomicznym), potem – bo tak będzie już NATURALNIEJ.” – przewiduje w eseju na łamach Wyborcza.pl Jacek Dukaj, pisarz science fiction i futurysta.

Globalizacja: jednocześnie do przodu i wstecz

Epidemia i ekonomia

Tak jak zalecenia dystansowania społecznego zwiększają zapotrzebowanie na wideokonferencje i e-commerce, tak kwarantanna produktów i zawieszanie funkcjonowania zakładów w dotkniętych epidemią regionach poddają w wątpliwość stabilność zglobalizowanego modelu just-in-time. Epidemia SARS z 2003 roku sparaliżowała łańcuchy dostaw w wartym w skali świata 1 bln dolarów przemyśle elektronicznym. W sytuacji, gdy będące wiodącym dostawcą podzespołów Chiny zamknęły fabryki i porty, kłopoty z zaopatrzeniem i utrzymaniem produkcji szybko stały się udziałem amerykańskich przedsiębiorstw wytwarzających z azjatyckich komponentów komputery, smartfony i aparaty. Podobna sytuacja miała miejsce podczas epidemii koronawirusa 2020 w branży automotive.

Taki stan rzeczy skłania producentów do oszacowania na nowo szans i zagrożeń związanych z korzystaniem z komponentów powstających w odległych ośrodkach charakteryzujących się niższymi kosztami pracy. Jednak po epidemii SARS w 2003 r.

zamówienia wróciły do Chin wkrótce po tym, gdy sytuacja epidemiczna się ustabilizowała. Na ile trwała okaże się potrzeba dywersyfikacji dostawców i poszukiwania lokalnych partnerów tym razem? Czas pokaże.

Podsumowanie

Epidemia i ekonomia

Epidemie mają negatywny wpływ na większość obszarów gospodarki. Szczególnie cierpią na nich handel międzynarodowy i detaliczny oraz turystyka. Zakłócone są globalne łańcuchy dostaw – jak te w przemyśle elektroniki i motoryzacji. Według wspólnego raportu WHO i Banku Światowego z 2019 roku największe dotychczas epidemie XXI wieku – SARS, H5N1, H1N1, EBOLA – w ekonomicznym ujęciu wiązały się ze stratami na poziomie od 40 do 60 mld dolarów. Według podanych w dokumencie szacunków Banku Światowego, globalna pandemia grypy na skalę „hiszpanki” z 1918 może kosztować nawet 3 biliony dolarów – około 4,8 proc. światowego PKB. Niemożliwym do przeliczenia na pieniądze kosztem są przy tym ludzkie życia, które odbiera choroba.

Jednak z drugiej strony kryzysy takie jak ten są także szansą na wyciągnięcie wniosków, które pozwolą zminimalizować efekty podobnych zagrożeń w przyszłości – zarówno poprzez rozwój medycyny, jak i rozmaitych technologii. Szacuje się, że grypa z 1918 roku była przyczyną od 20 do 100 mln zgonów. I choć każda śmierć to ludzki dramat i trudna do opisania strata, doświadczenie

uczy, że ekonomia pozostaje obojętna na cierpienie. Gdy epidemia dobiega końca, rynek prędzej czy później wraca na swoje tory. Było tak nawet gdy 100 lat temu na hiszpankę zachorowała 1/3 ludzkości. Gospodarka wychodzi z najgłębszych kryzysów, a wywołany nimi postęp przyczynia się do poprawy jakości życia następnych pokoleń.